środa, 12 czerwca 2013

Krzyże przydrożne

Krzyże przydrożne i kapliczki to pomniki sakralnej kultury, które są zarazem świadkami i pamiątką dziejów. Krajobraz Górnego Śląska jest nimi bogato ozdobiony. Można w nich dostrzec przenikanie się różnych kultur europejskich - polskiej, niemieckiej i czeskiej.
Również w Tarnkowej znajdziemy cztery krzyże przydrożne.
Pierwszy z nich, jadąc od strony Głubczyc, znajduje się przed lokalnym cmentarzem.
Krzyż przydrożny przy cmentarzu - Tarnkowa (2013)
Napis na tablicy:
Durch deinen Schmerz / Przed Twój ból
Und deinen Tod  / i Twoją śmierć
Erlöse uns von aller Not /
Wybaw nas od wszystkich przeciwności
 Lass deine Marter, / Spraw by Twe  męczeństwo,
Deine Pein, / Twój ból,
Doch nicht an uns / Przez nas
Verloren sein. / Nie zostało utracone


Gewidmet von / Dedykowany przez
Joseph und Bertha Kahner
1902

Następny znajduje się przed domem państwa Marczakiewicz.
 Krzyż przydrożny - Tarnkowa (2013)
Napis na tablicy:
Es ist vollbracht /
Dokonało się
Errichtet zur Ehre Gottes / Wzniesiony na chwałę Boga
 von  / przez
Joseph und Karolina
 Rother
1883

Kolejny to krzyż przed kaplicą.
Krzyż przydrożny przed kaplicą - Tarnkowa (2013)
Napis na tablicy: 
Gewidmet / Dedykowany
von / przez
Franz
und
Julie
Riedel
1877

Ostatni przy drodze jadąc w kierunku Sławoszowa.
Krzyż przydrożny - Tarnkowa (2013)
Napis na tablicy niestety został usunięty i jest nieczytelny, dolna część:
Tue alles zur Ehre Gottes / Czyń wszystko na chwałę Boga
Carl u. Theresa Frömel 1902

Stawiano je z różnych powodów i w różnych czasach. Żaden z nich nie powstał przypadkowo, każdy do czegoś nawołuje, przypomina o jakimś zdarzeniu. Krzyże stawiano w miejscach ważnych, znaczących dla ludzi - przy kościele; w centrum osady lub wsi wyznaczając w ten sposób ich punkt centralny; na początku lub na końcu zabudowań wsi wytyczając jej granice; na rozstajnych drogach, gdzie żegnano odchodzących; w miejscu gdzie znaleziono kości ludzi dotkniętych zarazą lub poległych w potyczkach wojsk napoleońskich i szwedzkich. Stawiano je także przy ścieżkach prowadzących do lasu czy na skraju pól.
Na krzyżach przydrożnych są wyryte, wyciosane lub namalowane farbą napisy w języku polskim, niemieckim, łacińskim, czeskim, słowackim i morawskim. Są to często słowa Jezusa, także cytaty z Ewangelii, słowa Ojców i Doktorów Kościoła, władców, cesarzy chrześcijańskich, modlitw i pobożnych życzeń fundatorów. Krzyże stawiano też dla upamiętnienia nagłej śmierci. Kiedy człowiek zginął tragiczną śmiercią w wypadku, w wyniku zabójstwa, od uderzenia pioruna, wierzono, że jego dusza nie zazna spokoju dopóki nie zostanie postawiony przydrożny krzyż lub kapliczka. One miały zapewnić wieczny spokój. Krzyże wznoszono nie dla swojej chwały, ale z myślą o potomnych, o przyszłych pokoleniach, by te kontynuowały dzieło praojców. Stanowiły one znak rozpoznawczy i wyraz pobożności mieszkańców Górnego Śląska, były świadectwem życia religijnego danej parafii, chlubą wioski, osady i miasta. Ich liczba świadczyła o religijności mieszkańców. Kiedy mijano krzyż stojący na początku lub końcu wsi czy miasta, zatrzymywano się, zdejmowano czapkę i odmawiano modlitwy. Formą oddawania czci krzyżowi było zdobienie go kwiatami i palenie przy nim świec. Do zwyczaju należy sadzenie drzew przy krzyżach, kapliczkach oraz figurach. Zwyczajem związanym z krzyżem było też zatrzymywanie się przy nim konduktu pogrzebowego, proszono wówczas Zbawiciela o miłosierdzie dla zmarłego. Przy krzyżu żegnano też poborowych idących do wojska i składano przysięgi w różnych okolicznościach.

Dziś wiele krzyży i kapliczek niszczeje i ginie bezpowrotnie. Niektóre z nich są rozbierane, a na ich miejscu stawia się nowe. Kapliczki i krzyże przydrożne podlegają konserwatorskiej ochronie, ale chronić je, jest niezwykle trudno. 

 Źródło tekstów - Ks. Jan Górecki „Przydrożne krzyże i kapliczki w pejzażu górnośląskim”

środa, 18 lipca 2012

Maliny i zajączki

   Wczoraj kupiłem trochę malin, ładnych dużych, całkiem słodkich, ale nie tak słodkich jak te które pamiętam z dzieciństwa - leśne maliny z lasu koło Tarnkowej. Były małe, ale takie słodkie, niezapomniany smak. Trzeba się było nieźle nachodzić, by nazbierać kilku litrową bańkę, ale było warto.
Jako dziecko do lasu chodziłem z dziadkami bardzo często, z babcią na maliny i grzyby, a dziadkiem na długie spacery. Do dziś pamiętam gdzie co rosło, co można było gdzie znaleźć w części lasu przy wiosce.
Przynosiliśmy wtedy pełne kosze zajączków (Borowik zajęczy), prawdziwków (Borowik szlachetny) czy opieniek (Opieńka miodowa). Grzyby były potem marynowane, suszone, a część zjadana z jajecznicą od razu.
Zajączki
Źródło: Wikipedia
Z malin i jeżyn babcia robiła głównie soki na zimę. Jagód można było znaleźć niestety nie wiele, więc były zjadane na miejscu. W maju przynosiliśmy z lasu olbrzymie bukiety konwalii.
Na Google Maps pojawiły się właśnie zaktualizowane zdjęcia południowej części Polski. Można dostrzec teraz dużo więcej szczegółów, a w Tarnkowej nawet niedawno powstałe nowe domy.
Poniżej zamieszczam mapkę z moimi "tajnymi" miejscami z tamtych lat. Nie wiem czy dziś są jeszcze aktualne, będę musiał sprawdzić przy najbliższej okazji. Jeśli ktoś zna nowe, takie w pobliżu wioski, to zapraszam do komentowania. Leśne drogi zaznaczyłem dodatkowo białymi liniami.
 Źródło mapy: Google Maps

środa, 24 sierpnia 2011

Karczma i sklep

W budynku tym przed wojną mieściła się karcza i sklep spożywczy - z 1902 r. (2011)
   Na przeciwko kaplicy, jadąc z Głubczyc po prawej stronie szosy, stoi duży, dwupiętrowy budynek, na którego szczycie fasady można jeszcze odczytać rok budowy - 1902. Z lat 80-tych ubiegłego wieku pamiętam, że mieszkała w nim pani Raszewska z córką, a na pierwszym lub drugim piętrze był sklep spożywczy. Przed domem po prawej stronie znajdowała się studnia z działającą pompą, z której wodą cucono mnie nawet kiedyś. Nie zapomnę też, że chodząc na przystanek autobusowy zajadaliśmy owoce czarnej morwy rosnące w przydomowym ogrodzie po prawej stronie, które można było dosięgnąć z ulicy. To było dla nas wtedy naprawdę coś egzotycznego. Ciekawe czy jeszcze tam rosną? ... i to było do wczoraj wszystko, co wiedziałem o tym domu, o więcej nie zdążyłem wcześniej babci zapytać...
   Wczoraj udało mi się, dzięki zapiskom mojej babci, skontaktować z panią Elisabeth Babel, chyba już ostatnią żyjącą, byłą mieszkanką Tarnkowej (patrz lista mieszkańców rok 1940) z czasów przed II wojną światową. Pamięta ona bardzo dobrze przed wojenną Tarnkowę, jak również czas wojny. Po wojnie, w wieku 16 lat została ona wysiedlona razem z 5 letnim bratem do Niemiec. Właśnie z rozmowy z panią Babel dowiedziałem się, że budynku tym przed wojną mieściła się karczma (Gaststätte) i sklep spożywczy. Było to wówczas typowe dla wsi śląska opolskiego, większość nawet bardzo małych miejscowości posiadała wtedy sklep i karczmę, o czym można również usłyszeć m.in. odwiedzając Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu-Bierkowicach, w którym to znajduje się (...) bardzo efektowna karczma, w której są m.in. tablice reklamowe browarów śląskich, szynkwas do toczenia piwa, a także ciekawy stół do gry w bilard z grzybkiem. (...) W sąsiedniej izbie zgromadzono wyposażenie i zaaranżowano sklep z okresu dwudziestolecia międzywojennego, w którym znajdują się oryginalne szafki firmowe dr Oetkera oraz Knorra, a na półkach stoi proszek do prania Persil i inne produkty firmy Henkel.. (...).
Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu-Bierkowicach - typowa karczma i sklep wiejski z okresu międzywojennego na Śląsku Opolskim. (2011)
Życie towarzyskie na wsi skupiało się wówczas w karczmie, pełniącej jednocześnie rolę gospody i zajazdu, lokowanej przy drodze wjazdowej, jak to właśnie miało miejsce w Tarnkowej. Z dzieciństwa pamiętam również (choć nie zbyt dobrze i nigdzie nie znalazłem potwierdzenia tej historii) jak babcia opowiadała mi, iż nazwa Trenkau pochodzi właściwie od niemieckiego słowa trinken (pić), gdyż podróżujący bursztynowym szlakiem w kierunku bramy morawskiej handlarze poili w Tarnkowej w zajeździe konie (może właśnie chodziło o ten zajazd/karczmę/gospodę, o ten dom?), podobno obok dzisiejszej kaplicy znajdował się staw, który należał do karczmy.
Z dalszej rozmowy z panią Babel dowiedziałem się, że zaraz po wojnie w 1945 roku utworzono w tym budynku obóz jeniecki, miejsce odosobnienia, w którym zamknięto lokalną ludność niemiecką, w tym właśnie ją wraz z rodziną. Są to raczej trudne wspomnienia. Więcej na temat powojennych obozów na śląsku opolskim można przeczytać m.in. w artykule niemieckiego historyka Dr. Ewalda Stefana Polloka - "211 Nachkriegslager, Gefängnisse und Isolationseinrichtungen im Oppelner Schlesien" (211 powojennych obozów, więzień i miejsc odosobnienia na śląsku opolskim - automatyczne tłumaczenie), w artykule tym na liście obozów Tarnkowa znajduje się na pozycji 174. Dr. Ewald Pollok to autor, którego kontrowersyjne tezy często prowadzą do burzliwych dyskusji (patrz tu). Tematyką powojennych obozów dla ludności niemieckiej zajmuje się również dr hab. Edmund Nowak, prof. UO, o których pisze m.in. w pracy "Obozy na Śląsku Opolskim w systemie powojennych obozów w Polsce (1945-1950). Historia i implikacje. Opole 2002."
   Budynek prawdopodobnie w najbliższym czasie, po 109 latach istnienia i pełnienia rozmaitych funkcji, zostanie przez obecnego właściciela rozebrany, a na jego miejscu staną dwa nowe (informacja nie potwierdzona). Dziś na wsi nikt już nie potrzebuje karczmy, czy sklepu... czy aby na pewno? Szkoda, według mnie pomimo opłakanego dziś stanu, to piękny, potężny budynek... budynek z historią...
W budynku tym przed wojną mieściła się karcza i sklep spożywczy - z 1902 r. (2011)
Widok z drogi do Sławoszowa - budynek na przeciwko kaplicy. (2011)

Widok na tył budynku. (2011)

czwartek, 21 lipca 2011

Kaplica

Barokowa kaplica pod wezwaniem śś. Filipa i Jakuba - Tarnkowa (2011)
Barokowa kaplica pod wezwaniem śś. Filipa i Jakuba została zbudowana w 1773 roku z fundacji sołtysa Josepha Blaschke na miejscu poprzedniej z 1638 roku. W jednym z wcześniejszych postów cytowałem opis kaplicy, który został zamieszczony w "Katalogu zabytków sztuki w Polsce".
Na niedzielną mszę w kaplicy oprócz mieszkańców Tarnkowej przychodzą również mieszkańcy pobliskiego Sławoszowa. Tarnkowa należy do parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Pomorzowicach i właśnie z Pomorzowic przyjeżdża niedzielę i święta ksiądz odprawiać mszę.
Więcej na temat parafii poniżej w artykule z Gościa Niedzielnego:

 Źródło: Gość Niedzielny, Gość Opolski, Graniczna Okolica, 28 Maja 2006

Niżej zamieszczam również kilka aktualnych zdjęć kaplicy.
Barokowa kaplica pod wezwaniem śś. Filipa i Jakuba - Tarnkowa (2011)
Krzyż przed kaplicą - Tarnkowa (2011)
Napis na tablicy:
Dedykuje Franz i Julia Riedel 1877
Tablica upamiętniająca fundatorów kaplicy - Tarnkowa (2011)
Tablicę umieszczono na zewnętrznej ścianie, po prawej stronie. Napis na tablicy:
(lewa strona) Tu spoczywa fundator Joseph Blaschke z Tarnkowej ur. 11.05.1739 a zm. 21.04.1815
(prawa strona) oraz jego małżonka Eva Maria ur. 20.09.1733 a zm. 3.02.1820

środa, 13 lipca 2011

Panorama 2011

W serwisie Photosynth zamieściłem panoramę Tarnkowej, widok z drogi na Sławoszów. Zdjęcia wykonałem w czerwcu tego roku. Miłego oglądania.
Tarnkowa - Panorama - 2011 - Photosynth
Poniżej ta sama panorama Tarnkowej wyeksportowana do formatu JPG.

Tarnkowa - Panorama - 2011 - Format JPG

poniedziałek, 11 lipca 2011

Wilcze stawy

Figura wilczycy - Wilcze stawy - las miejski
Źródło: Praca zbiorowa (2008), Głubczyce przedwczoraj i jutro?, 44
Nad wilcze stawy, a właściwie "do wilka", chodziliśmy bardzo często z całą rodziną w niedzielne popołudnia. Tak przejść się i napić wody ze źródełka w grocie wilczycy, wtedy dla nas dzieci było to największą atrakcja. Wzdłuż lasu z Tarnkowej to tylko ok. 1,5 km, więc spacerkiem w pół godziny jest się na miejscu. Po drodze mogliśmy się wspinać na ambony myśliwskie.
Wilcze stawy - mapka
Dziś wilcze stawy zostały przez prudnickie nadleśnictwo wydzierżawione i mogą z nich korzystać, jak doświadczyli użytkownicy głubczyckiego forum nto, wyłącznie rybacy. Szkoda, bo to piękne miejsce.
Przed wojną podobnie jak wspomniana wcześniej winiarnia Münzera, było to ulubione miejsce wycieczkowe okolicznej ludności. Były tam połączenia omnibusowe (autobusowe) oraz kolejowe (przystanek Żabczyce na linii kolejowej Głubczyce-Racławice Śl.) z Głubczyc.
Niżej zamieszczam kilka przedwojennych pocztówek (m.in. Śląska Biblioteka Cyfrowa, z kolekcji pana Piotra Zimnego) przedstawiających wilcze stawy, grotę wilczycy oraz restaurację.

Wilcze stawy - około 1942
Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa, Kolekcja Piotra Zimnego
Wilcze stawy - Restauracja - 1904 - Colonade
Źródło:  Internet
Wilcze stawy - w tle restauracja - około 1912
Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa, Kolekcja Piotra Zimnego

Wilcze stawy - Restauracja
Źródło:  Internet

 
Wilcze stawy - Restauracja - około 1910
Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa, Kolekcja Piotra Zimnego
Wilcze stawy - Restauracja - przed 1918
Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa, Kolekcja Piotra Zimnego
Wilcze stawy - około 1940
Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa, Kolekcja Piotra Zimnego
Wilcze stawy - około 1944
Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa, Kolekcja Piotra Zimnego
Wilcze stawy - Grota wilczycy - przed 1945
Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa, Kolekcja Piotra Zimnego

Wilcze stawy - Grota wilczycy - przed 1945
Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa, Kolekcja Piotra Zimnego
Wilcze stawy - około 1917
Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa, Kolekcja Piotra Zimnego
Wilcze stawy
Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa, Kolekcja Piotra Zimnego
Wilcze stawy - około 1900
Źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa, Kolekcja Piotra Zimnego

 Wilcze stawy - górny staw - 1904
Źródło:  Internet
  

środa, 6 lipca 2011

Winiarnia Münzera

Winiarnia Münzera
Źródło:
Praca zbiorowa (2008), Głubczyce przedwczoraj i jutro?, 46

O winiarni Münzera słyszałem nie raz, z opowieści babci, czy rodziców. W artykule z  Głosu Głubczyc (patrz wpis z 12 listopada 2010) pan Jan Mruk pisze:
"W pobliżu wsi przebiega granica państwowa z Czechami, która w latach 1742-1957 w dwóch miejscach w odległości 350m przecinała szosę łącząca Tarnkowe z miastem. Jadąc z Głubczyc, czy do Głubczyc korzystało się z konieczności z "tranzytu czeskiego" na długości 350m. Ten fenomen graniczny pochodził stad, ze przy tej drodze stała słynna stara winiarnia Münzera i z jakichś powodów musiała pozostać przy Austrii (potem Czechach) drogi tej nie przenoszono, bo winiarnia musiała być łatwo dostępna dla podróżnych. Dopiero po II wojnie światowej została rozebrana. Śladem po niej są krzewy żywopłotowe nad rowem przydrożnym. W roku 1957 granice państwową odsunięto w pola. Winiarnia stała w odległości 600 metrów od miejsca, gdzie odgałęzia się droga do majątku Kwiatoniów. Właściciel winiarni chlubił się tym, ze tu krzepili się winem i dobrym piwem nawet królowie."
Winiarnia stała tym miejscu:
W tym miejscu stała winiarnia Münzera
dziś są tam tylko krzaki, pole w tym miejscu nie może być uprawiane.

 W tym miejscu stała winiarnia Münzera (2011)
Dzięki Śląskiej Bibliotece Cyfrowej, z kolekcji pana Ryszarda Kuźnika i pana Piotra Zimnego, zamieszczam kilka zdjęć i pocztówek na których widoczna jest winiarnia Münzera.
Można z nich odczytać m.in. iż winiarnia została założona w 1745 roku a jej właścicielem był Richard Münzer. Było to ulubione miejsce wycieczkowe głubczycan, oddalone tylko 15 min. od również nie istniejącej już stacji kolejowej Głubczyce Las.
(około 1934)
 
Winiarnia Münzera


(1908)
(1908)

(około 1934)
Winiarnia Münzera


(około 1918)
Winiarnia Münzera
Źródło: ebay - aukcja internetowa

(około 1918)
Winiarnia Münzera
Źródło: ebay - aukcja internetowa 
(około 1918)
Winiarnia Münzera
Źródło: ebay - aukcja internetowa